Niewątpliwie „nietatrzańska” pogoda utrzymująca się przez cały wrzesień była przyczyną dużego ruchu w naszych górach. Z wielu znakomitych przejść z pewnością na czoło wysuwają się dokonania zespołu Lama i Xięski. Piotrek i Robert, wspinając się weekendowo, uzbierali w dość krótkim czasie niesłychany wykaz przejść, którego nie powstydziły by się największe gwiazdy rodzimego wspinania. Jak dotąd padły między innymi ‘Kurtyka-Czyżewski’ IX- (drugie przejście klasyczne), Wish You Were Here VIII+ OS (również 2. przejście klasyczne), Stąd do Wieczności VIII+ RP (kluczowy wyciąg OS) na Kazalnicy, czy też 2+1 VIII („on-sight po latach”) na Mnichu. Od dłuższego czasu słychać było pytanie: „Kiedy pójdziecie na ‘Momę’ ?”
Będący w rewelacyjnej formie doświadczony zespół (przypomnijmy, że chłopaki mają już dawno za sobą osiemnaste urodziny) nie dał nam długo czekać. Po trzech atakach celem rozpoznania trudności, pierwszego października w końcu udało się obalić mit moralnej asekuracji i niebotycznych trudności. Żeby nie zostać posądzonym o pójście na łatwiznę chłopaki wybrali wciąż pozostającą bez klasycznego powtórzenia ‘Metanoję’, drogę Janusza Gołąba i Michała Szymańskiego z 1996, przez autorów cenioną na VIII A0 i w trudnościach pokrywającą się z odhaczonymi cztery lata przed nimi przez Andrzeja Marcisza trudnościami drogi Momatiuka.
Swoją pierwszą próbę przejścia kluczowego przewieszenia tak opisuje Marcisz: „’Momatiuk’ – w przeciwieństwie do Okapu na Filarze – wizualnie rokował nadzieje. […] Klasyczna próba skończyła się mniej więcej w połowie przewieszenia. Nie mogłem tam zrobić miejsca. Było mokro i woda z podchwytów lała mi się do rękawów. Spadłem trzykrotnie z 10 metrów, strzelając do półeczki z lustrem tektonicznym. Nie były to przyjemne odpadnięcia – każdy lot był mocnym przeżyciem. […] Strefa przewieszona na tej drodze jest bodaj największą na Zerwie, a pod nią leżąca płyta – ‘Pajączek’. Bałem się, że jak któryś z haków wyleci, to się o nią rozbiję” [za: Góry nr 100-101]. Moralność przelotów na ‘Momie’ odstraszała większość śmiałków przez blisko dwadzieścia lat od pierwszego przejścia klasycznego.
Lama i Kulawy (jak do Piotrka zwykł zwracać się Robert) podeszli do problemu bez niepotrzebnych stresów. Wypracowana przed rokiem na potrzeby pewnego zakładu forma pozwalała im swobodnie myśleć o sięgającym daleko za plecy kluczowym przewieszeniu. Również solidne loty zaliczane przez obydwu wspinaczy, a w szczególności komentarz Lamy odnośnie słów Piotrka zagrzewających go do bardziej zdecydowanej walki – „wcale się nie boję, tylko tu jest cholernie trudno” wskazywały, że legendarna moralna asekuracja nie jest aż taka zła. Zespół pokonał drogę w około dziewięć godzin i jak zapewnia, warunki na Kazalnicy są rewelacyjne, choć w podchwytach na kluczowej długości liny wciąż było mokro. Zespół potwierdził trudności zaproponowane przez Marcisza. Zatem: Piotr Xięski (Wiceprezes PZA) oraz Robert “Lama” Pallus (obaj KW Katowice) – ‘Metanoja’ IX- RP , pierwsze przejście klasyczne. Piąty wyciąg ‘Metanoi’ to wciąż jeden z najtrudniejszych wyciągów pokonanych bez spitów w polskich Tatrach.