poniedziałek, 6 stycznia 2014

Krawe sezonu początki ...


... czyli krwawa łaźnia pod Kamieniem Michniowskim.

Aura nadal nie atakuje nasz białym gównem sypiącym się z nieba. Warun do wspinania cały czas się utrzymuje. Co z tego wynika zarządzony został inaugurujący sezon 2014 wypad na Kamień. Poza ekipą z Warszawy powitały nas tam dziwne ślady. Jakby ktoś rozlał dwa litry soku malinowego na ścieżce i u podnóża skały. Początkowo zaintrygowana ekipa straciła zainteresowanie tematem razem z pierwszym dotknięciem zimnej skały. Dopiero po jakimś czasie sokole oko wypatrzyło truchło dzika leżące w dolince. Biedak miał niezłego pecha. W całym, wielkim lesie jest tylko tych kilka kamyków skupionych wokół naszej ulubionej pochylni, a dzik - gapa musiał nie zauważyć kilkumetrowego urwiska i wykonał skok na tamten świat. Udało mu się jeszcze przejść kawałek w dół zbocza nim wyzionął ducha. 

A i zdjęcia z wycieczki wyszły raczej mało urzekająco.







 
[dzika fotografował Marcin Berger]


Chryzantemy, Podkarpacie, browar, wóda i K2


Gdy dramatu świątecznego nastąpił kres, a pogoda za oknami bardziej przypominała wczesną wiosnę niż standardową grudniową zadymkę i mróz, grzechem było by nie pomacać kamienia.

Szybka lustracja akceptowalnych, dla biednej, wspinaczkowej kieszeni, opcji wycieczki:
- Adamów/Kamień - znane do zarzygu
- Jura - niby spoko, ale uchwyty troszkę małe
- Dacza Muppeta - zbyt daleko
- Ciężki/Muchówki/Borzęta - jakoś bez entuzjazmu

Zostają dawno nie odwiedzane Prządeczki. Odbieramy więc magiczną Volvinę Kalora od czarodzieja, który w sobie tylko znany sposób przywrócił jej funkcjonalność i ruszamy na Podkarpacie.


Przez "lekki" poślizg docieramy w skałkę dość późno, ale przy romantycznym zachodzie słońca i czołóweczkach ciśniemy łatwe klasyki na rozruch. Po wspinaniu zahaczamy o magazyn zaopatrzenia w Korczynie i uzbrojeni w browarki szukamy noclegu. W zielonym domku przy XII stacji Drogi Krzyżowej wita nas bukiet chryzantem i niedopita przez poprzedników flaszka wódki. Gospodarz ceduje na nas zaszczyt jej dopicia (nie korzystamy). Wieczorem zmagamy się ze śniegiem i lodem podczas prób zdobycia K2.


Kolejne dwa dni mijają nam na alpinizmie nieskopiennym na Strzelnicy. Spotykamy tam kilka podkarpackich znakomitości ze słynnym Słabym Adamem i Grubym Jackiem na czele. Kalor zdradza swoje ideały i po raz pierwszy od lat przywiązuje się do liny. Owocuje to przejściem RP drogi "Seksmisja" VI.4. To pierwsza tak trudna droga poprowadzona przez Kalora od niepamiętnych czasów, a fakt ów powoduje, że otoczony zostaje kręgiem pogardy ze strony wszystkich zatwardziałych, kotłownianych bulderowców.

Gruby Jacek podczas prób na drodze "Podstawowy Kurs Języka" VI.6

Chryzantemy, Podkarpacie, browar, wóda i K2