wtorek, 25 listopada 2014

Początek i koniec



Od lewej stoją:
Budowniczowie - Stary Wkurwiony, Młody Wkurwiony, Doktor w 1998 r. oraz dewastatorzy - Ginszt, Śruba, Lesser w 2014 r.


Kotłownia R.I.P.


poniedziałek, 17 listopada 2014

Capoeira



Łukasz Dudek podczas przejścia drogi "Capoeira" VI.8 w Jaskini Mamutowej.


niedziela, 16 listopada 2014

Odyseja Tatrzańska 2002


"Twoje życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej gdybyś nie zaprzepaścił szansy jaką daje uprawianie taternictwa. Siedziałbyś teraz w Betlejemce i zarabiał grube tysiące za same opowieści, no bo pogody na wspinanie w Tatrach i tak nigdy nie ma. Miałbyś nawet czerwony polar firmy Hi-Mountain z naszywką instruktor PZA." - tak podsumował życiowe wybory znany lubelski taternik Jakub Ce.
Myślę, że miał rację.



Zdjęcie odnalezione podczas wizyty w Rzeszowie w dawnym lokum jednego z bohaterów tej tak wspaniale udokumentowanej fotograficznie, acz odległej już w czasie, epopei. 


piątek, 26 września 2014

Kącik poezji


W dzisiejszym odcinku prezentujemy wierszyk napisany wspólnymi siłami przez panią Joasię i pana Leszka. Widać w niem pewne niedociągnięcia, jednakowoż można to początkującym poetom wybaczyć. 

Wierszyk okraszony jest mało ambitnym zdjęciem, któro nie ma nic wspólnego z treścią poetycznych wynurzeń.


Pan Demotywator 

Któż to gdy oko otworzy, 
Szuka co rusz sprytnej wymówki, 
Chwyta co tylko pomoże, 
By skończyć te skalne wędrówki. 

Nawet jak już się oszpei 
I buty z niechęcią ubiera, 
Biadoli o swej beznadziei, 
A gdy już się wspina też gdera. 

Więc strzeż się wspinaczu młody 
Wszelakich z Maćkiem wypadów, 
Bo takie skalne przygody 
Są tylko dla starych dziadów.




wtorek, 9 września 2014

Zako za sceną ...


... czyli garść ujęć z Zako Boulder Power z minimalną ilością pornografii wspinaczkowej.

Od wielu lat pucharowe zawody w Zakopanem cieszą renomą imprezy, na której warto być. Mimo tego jakoś się nie składało, żebym mógł się przekonać o tym organoleptycznie. W końcu nadarzyła się okazja i grzechem byłoby nie pojechać.

Pogoda w stolicy polskiego deszczu zapowiadała się standardowo, czyli niepewnie, więc obmacywanie kolorowych guzików przykręconych do paździerza wydawało się znośną alternatywą dla tatrzańskiego granitu bądź wapienia. Całe szczęście w sobotę udało się odwiedzić suchy Jaroniec i zakosztować wspinania po naturalnych (choć nie do końca) chwytach. 

Niedziela to już wypoczynek początkowo w upalnym słońcu, później w strugach deszczu, pod sceną na której rozgrywały się pucharowe zmagania. Nim zmorzył mnie sen udało zajrzeć mi się za kulisy z aparatem i uwiecznić trochę prac porządkowych, chwil skupienia przed startem, czy poszukiwań skrawka cienia.











Za ostatnie zdjęcie dziękuję serdecznie Stefanowi.


środa, 20 sierpnia 2014

Trady-srady, czyli wycieczka na Iglicę


Iglica to obok Sokolicy najbardziej charakterystyczna skała Doliny Będkowskiej. Może nie powala wysokością jak "królowa Jury", jednak fakt, że piętnastometrowa turnia wyrasta wprost z drogi wiodącej dnem Doliny robi wrażenie. 

Na Iglicę ostrzyli sobie z pewnością zęby już pierwsi wspinaczkowi eksploratorzy Doliny. W latach dwudziestych XX wieku stała się ona polem największej klęski ówczesnych krakowskich łojantów. Członkowie Sekcji Taternickiej AZS w swej próżności (w tej kwestii krakusi nie zmienili się przez sto lat) ochrzcili nawet Iglicę mianem "Turni ST AZS". Jedyną rysą na całej historii jest to, że nie udało im się na nią wspiąć. Próby trwały latami i dopiero kolejne pokolenie wspinaczy było w stanie wedrzeć się na dziewiczą turnię. W 1932 "Pokutnicy" Adam Górka i Marian Paully pokonali niezbyt wygórowane trudności (IV), ale sam fakt zdobycia Iglicy, jak i formacja jaką się tam wdarli (lita, choć połoga płyta to nie była bezpieczna formacja w owych czasach), odbiły się szerokim echem pod Krakowem. 

Po dziś dzień Iglica przyciąga wzrok odwiedzających Dolinę, ale niewielu decyduje się na wspinaczkę. Brak błyszczących się ringów, kruszyzna i zielenina odstraszają większość podążającą jedynie za fetyszem cyfry. Od czasu do czasu pojawiają się na jej szczycie śmiałkowie żądni wrażeń. Choć w poniższym przypadku motywacja była zgoła mało wspinaczkowa, bo jak stwierdził już na ziemi Maciek: "Chciałem tylko zobaczyć czy da się stąd rozwiesić slacka". 





Maciek Dziedzic "Zachodni Komin" IV+, Iglica, Dol. Będkowska 


niedziela, 3 sierpnia 2014

Wyjątek potwierdzający regułę


... czyli śliczna Niemka na trudnej skałce.



czwartek, 24 lipca 2014

wtorek, 22 lipca 2014

Cisza



Skałka z jedną z niewielu "lubelskich" dróg na Jurze, "Cisza" VI.4 autorstwa Grzesia Gajaszka.


czwartek, 17 lipca 2014

Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść


Przygotowania tradycyjnej, polskiej piccy.






Zdjęć z gotową tradycyjną, polską piccą nie ma, bo znikła w 3 sekundy.


środa, 9 lipca 2014

Nadwiślański "west"


Drugi, po Mamutowej, przewis Rzeczypospolitej, czyli tyniecki okap Skurwysyna.
Po "Małpim Gaju" VI.4+ wspina się Ola.



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Jarek w Sokolich Górach


Zbawianie Polski to nie byle jakie zajęcie. Wymaga poświęcenia i energii. Nawet Jarosław musi od czasu do czasu "doładować akumulatory". Nieskalana ręką człowieczą przyroda Rezerwatu Sokole Góry jest doskonałym miejscem na oderwanie się od wszelkich problemów trapiących naszą Ojczyznę. Tutaj na chwilę można zapomnieć o ruskich pachołach i ukrytej opcji niemieckiej rozdzierających Kraj. Śpiew ptaków oderwie, choć na sekundę, każdego od snucia planów usunięcia zdrajcy z Kaszub, dając wytchnienie przeciążonemu mózgowi. 
Tak, nawet Jarosław Polskę Zbaw musi czasem wyjść na spacer "w plener".



czwartek, 5 czerwca 2014

piątek, 9 maja 2014

Brown Point


Kiedy w latach siedemdziesiątych śp. Kurt Albert tworzył podwaliny pod obowiązujący dzisiaj styl Red Point nie widział konieczności tworzenia większej ilości stylów. W owych czasach, by się wspinać trzeba było mieć po prostu psychę i pamiętać, że wejście w ścianę może zakończyć się wyżej niż zamierzamy - w niebie.

Czasy się zmieniły. Ścianki, materacyki, perfekcyjnie poobijane drogi. To wszystko sprawiło, że u większości wspinaczy występuje deficyt psychy, a że świat nie znosi próżni, to pojawił się nowy styl dla tych, którzy się boją. Nie będę się już rozwodzić nad etymologią nazwy Brown Point, ale chyba każdemu nieobce jest uczucie ciepła na łydce wysoko nad przelotem.

Autor Brown Point'uje jedną z labackich ósemek b
[aparat trzymał Wojtek]



środa, 7 maja 2014

Marta i Malý Ďábel


Na dobry początek nadłabskich wspominek.




sobota, 15 marca 2014

Malcolm, czyli jeszcze więcej Borzęty


To już będzie chyba ostatni raz w Borzęcie.


Uwaga zdjęcia z laptopa, więc właściwie nie wiadomo co się dzieje z kolorami !

piątek, 7 marca 2014

Więcej Borzęty. Więcej dziewcząt. Więcej skałki.


Co prawda dziewczę ścięło piękną grzywę, ale nadal nadzwyczaj nadobne jest.

Schabik na "Kombinacjach" niby 7C+

Uwaga zdjęcia z laptopa, więc właściwie nie wiadomo co się dzieje z kolorami (o ile można mówić o kolorach przy zdjęciu czarno białym) !

piątek, 21 lutego 2014

Miss Kebab, czyli jak liczyć kalorie


Myślenice * (kebab + skałka) / Licz kalorie = 7C

Gosia "Licz Kalorie" 7C, Borzęta


piątek, 14 lutego 2014

Aktywna Gosia


... na "Aktywnym Zagłówku" w Ciężkowicach. 


Uwaga zdjęcia z laptopa, więc właściwie nie wiadomo co się dzieje z kolorami !


wtorek, 11 lutego 2014

Polska Hiszpania

Warun nas w tym roku rozpieszcza. Ci, którzy wydali miliony euro na zimowe wycieczki do ciepłych krajów mogą czuć się rozczarowani widząc, że na fejbuku zdjęcia z rozgrzanych skał wstawiają nie oni, a ci, którzy zostali na łonie Ojczyzny. Mimo wszystko zalegający tu i ówdzie śnieżek nie daje nam zapomnieć jaką mamy porę roku.



Uwaga zdjęcia z laptopa, więc właściwie nie wiadomo co się dzieje z kolorami !


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Krawe sezonu początki ...


... czyli krwawa łaźnia pod Kamieniem Michniowskim.

Aura nadal nie atakuje nasz białym gównem sypiącym się z nieba. Warun do wspinania cały czas się utrzymuje. Co z tego wynika zarządzony został inaugurujący sezon 2014 wypad na Kamień. Poza ekipą z Warszawy powitały nas tam dziwne ślady. Jakby ktoś rozlał dwa litry soku malinowego na ścieżce i u podnóża skały. Początkowo zaintrygowana ekipa straciła zainteresowanie tematem razem z pierwszym dotknięciem zimnej skały. Dopiero po jakimś czasie sokole oko wypatrzyło truchło dzika leżące w dolince. Biedak miał niezłego pecha. W całym, wielkim lesie jest tylko tych kilka kamyków skupionych wokół naszej ulubionej pochylni, a dzik - gapa musiał nie zauważyć kilkumetrowego urwiska i wykonał skok na tamten świat. Udało mu się jeszcze przejść kawałek w dół zbocza nim wyzionął ducha. 

A i zdjęcia z wycieczki wyszły raczej mało urzekająco.







 
[dzika fotografował Marcin Berger]


Chryzantemy, Podkarpacie, browar, wóda i K2


Gdy dramatu świątecznego nastąpił kres, a pogoda za oknami bardziej przypominała wczesną wiosnę niż standardową grudniową zadymkę i mróz, grzechem było by nie pomacać kamienia.

Szybka lustracja akceptowalnych, dla biednej, wspinaczkowej kieszeni, opcji wycieczki:
- Adamów/Kamień - znane do zarzygu
- Jura - niby spoko, ale uchwyty troszkę małe
- Dacza Muppeta - zbyt daleko
- Ciężki/Muchówki/Borzęta - jakoś bez entuzjazmu

Zostają dawno nie odwiedzane Prządeczki. Odbieramy więc magiczną Volvinę Kalora od czarodzieja, który w sobie tylko znany sposób przywrócił jej funkcjonalność i ruszamy na Podkarpacie.


Przez "lekki" poślizg docieramy w skałkę dość późno, ale przy romantycznym zachodzie słońca i czołóweczkach ciśniemy łatwe klasyki na rozruch. Po wspinaniu zahaczamy o magazyn zaopatrzenia w Korczynie i uzbrojeni w browarki szukamy noclegu. W zielonym domku przy XII stacji Drogi Krzyżowej wita nas bukiet chryzantem i niedopita przez poprzedników flaszka wódki. Gospodarz ceduje na nas zaszczyt jej dopicia (nie korzystamy). Wieczorem zmagamy się ze śniegiem i lodem podczas prób zdobycia K2.


Kolejne dwa dni mijają nam na alpinizmie nieskopiennym na Strzelnicy. Spotykamy tam kilka podkarpackich znakomitości ze słynnym Słabym Adamem i Grubym Jackiem na czele. Kalor zdradza swoje ideały i po raz pierwszy od lat przywiązuje się do liny. Owocuje to przejściem RP drogi "Seksmisja" VI.4. To pierwsza tak trudna droga poprowadzona przez Kalora od niepamiętnych czasów, a fakt ów powoduje, że otoczony zostaje kręgiem pogardy ze strony wszystkich zatwardziałych, kotłownianych bulderowców.

Gruby Jacek podczas prób na drodze "Podstawowy Kurs Języka" VI.6

Chryzantemy, Podkarpacie, browar, wóda i K2