... czyli krwawa łaźnia pod Kamieniem Michniowskim.
Aura nadal nie atakuje nasz białym gównem sypiącym się z nieba. Warun do wspinania cały czas się utrzymuje. Co z tego wynika zarządzony został inaugurujący sezon 2014 wypad na Kamień. Poza ekipą z Warszawy powitały nas tam dziwne ślady. Jakby ktoś rozlał dwa litry soku malinowego na ścieżce i u podnóża skały. Początkowo zaintrygowana ekipa straciła zainteresowanie tematem razem z pierwszym dotknięciem zimnej skały. Dopiero po jakimś czasie sokole oko wypatrzyło truchło dzika leżące w dolince. Biedak miał niezłego pecha. W całym, wielkim lesie jest tylko tych kilka kamyków skupionych wokół naszej ulubionej pochylni, a dzik - gapa musiał nie zauważyć kilkumetrowego urwiska i wykonał skok na tamten świat. Udało mu się jeszcze przejść kawałek w dół zbocza nim wyzionął ducha.
A i zdjęcia z wycieczki wyszły raczej mało urzekająco.
[dzika fotografował Marcin Berger]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz