... czyli Jacek Trzemżalski na niewysokich urwiskach Nielepic.
Wtorkowa pogoda nad tonącym i tak na co dzień w smogu Krakowie nie zachęcała do wycieczek na wspinanie. Sympatyczna towarzyszka zakrzówkowych prób pokonania przerażającej ściany Freneja i niedoszła wspinaczkowa gwiazda modelingu, poświęcała się tego dnia edukacji ku chwale Narodu i pożytkowi przyszłych pokoleń. W związku z tym nie pozostawało nic innego jak pozwiedzać nigdy nie odwiedzone rejony z darem od redaktora Nowaka, w postaci przewodnika po Bramie Krakowskiej i Grabie Tenczyńskim, w ręku.
Po wycieczce do urokliwej Doliny Wrzosy Czerwona Rakieta wyniosła mnie na drugą stronę Grabu do Nielepic (felgi po przejeździe przez las nieopodal Tencznyka do prostowania), gdzie udało mi się przyłapać znanego wandala skalnego Jacka Te podczas bulderingu z liną. Jacek, jak przystało na narcyza, groźbami i biciem zmusił mnie do uwiecznienia jego skalnych poczynań. Na nic zdały się tłumaczenia, że fotokamera została w Krakowie (nic nie zapowiadało, że wyjdzie słońce, a zrobiło się cudnie). Dostałem do ręki Nikona z poleceniem wdrapania się na skałkę.
Można by pomyśleć, że Nikon to Nikon, ale ten był jakiś wyjątkowo mizerny. Gdyby włożyć go do brustaszy w marynarce, pewnie nie było by go widać. No cóż ... w końcu aparat nie stanie na drodze mojemu wybitnemu talentowi.
W "uprzęży" z kawałka obciętej liny i ekspresem wdrapałem się jakimś parchem do połowy urwiska (czyli jakiś metr nad ziemię), a pan Jacek rozpoczął alpinizm. Zastanawiając się o czym myśli procesor aparatu waliłem fotki na oślep z wyciągniętej ręki. Kiedy kawałek sznura na dupie odciął mi już całkowicie dopływ krwi, a Jajo płakał z bólu trzeszczących na fakerach palców zleźliśmy na dół (czyli metr).
Koniec końców wyszło całkiem nieźle. Tak, tak. To talent.
Jacek na i pod swoją drogą "Narodowe Siły Zbrojne" VI.?, Nielepice
[Nikon P300 - prawie jak D300]