Szwecja - niby wycieczka na bogato, ale jednak na biednie.
Szweckie ceny rzeczywiście okazały się powalające, całe szczęście udaje się jakoś oszukać system i koniec końców trzeba było zwracać korony w kantorze. Loty z Krakowa gdzieś w pole w okolicach Sztokholmu tańsze niż pociąg do Lublina. Samochód w przyzwoitej cenie, ale na "wypasie". Żłób w Lidlu nawet porównywalny. Za to okoliczności przyrody wspaniałe. Pełno zieleni, wody i kamieni. Oczywiście kamienie były najbardziej interesujące, no ale co poradzić skoro brak piątej klepki.
"Podręczy bagaż" - dwa krasze, poddupnik, namiot i inne gadżety. Niestety przy powrocie okazało się, że limit przekroczony jest o 11 kilogramów, ale jakoś się udało.
Volviak na wypasie.
Noclegownia tu i ówdzie.
Pierwszy kontakt ze skandynawskim granitem. Anna na łatwiakach Kidskorner w Västervik.
Nie da się ukryć, że pogoda w Szwecji do stabilnych nie należy. No chyba że jest to stabilny opad ciągły.
Mimo opadów dało się coś pozginać. Imperator walczy na niebanalnym 6C+
Testy materaca.
Piękne okoliczności przyrody.
Czerwone domki o dziwo nie kłują tutaj w oczy.
Anna grzeje łydkę i palce.
Imperator zmaga się z "Caveman'em" 7A+
Imperator - Dominator
Alpinizm niskopienny w rejonie Björnblocket.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz