Jako, że wyjazd do kultowego Podlesicowa nie doszedł do skutku, nie pozostało nam nic innego jak udać się na kielecczyznę w poszukiwaniu kamiennego raju utraconego.
Po nieco trikowym zapakowaniu do karolowego Balerona zapadliśmy w leśne odstępy.
Aura raczej nie rozpieszczała, lawa lejąca się z nieba odbierała resztki ochoty do macania kamienia. Część ekipy postanowiła przewentylować swe płuca oparami ze spalanych roślin zielnych, co zaowocowało wizją subtelnej bańki, póżniej ochrzczonej 'Wentylator'. Słowo ciałem się stało i rozpoczęliśmy wspinactwo.
Na koniec pożegnalne foto grupowe.
Po nieco trikowym zapakowaniu do karolowego Balerona zapadliśmy w leśne odstępy.
Aura raczej nie rozpieszczała, lawa lejąca się z nieba odbierała resztki ochoty do macania kamienia. Część ekipy postanowiła przewentylować swe płuca oparami ze spalanych roślin zielnych, co zaowocowało wizją subtelnej bańki, póżniej ochrzczonej 'Wentylator'. Słowo ciałem się stało i rozpoczęliśmy wspinactwo.
Na koniec pożegnalne foto grupowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz