niedziela, 24 sierpnia 2008

Weekned w domu, czyli nuda na maxa

Kolejny raz nie udało mi się przetransportować swojej osoby w jakiekolwiek okolice obdarzone kamieniem wystającym ponad poziom gruntu.
Niestety z perspektywy Lublina wkręcenie się we wspinactwo jest najgorszym z możliwych wyborów. Już lepeiej było się zabrać za żaglówki, albo wędkarstwo, czy może żużel, a nie w każdy wolny weekend toczyć się 4 godziny w jedną stronę do Podlesiowa albo jeszcze dalej.  A już w lecie to całkiem masakra jest. Wszyscy prawdziwi wspinacze pojawią się dopiero na ścianie z nastaniem jesiennych chłodów, bo jeszcze przypadkiem ktoś będzie ich chciał w skałki wyciągnąć. A tak jesienią/zimą zawsze jest wymówka, a to za zimno, za morkto, dzień za ktrótki, itd.
I jeszcze na dodatek osły z PKP zlikwidowały popołudniowy pociąg do Zawiercia.
No i co ? I chuj ... cóż zrobić, wspinać się trzeba.

Wytwór nudy ...

1 komentarz:

Krzepa pisze...

Twarzowe zdjecie....