Dzięki Allahowi trafiliśmy do raju.
"Welcome in climbers paradise" - tak powitał nas Tomas, właściciel campu. Miał rację :)
Ściany ciągną się kilometrami. Z campu idzie się aż 120 sekund w najbliższe sektory. Kaloryfery, przewieszenia, klamy, krawądki, ściski i techniczne połogości. Można tam znaleźć to czego się tylko zapragnie. Orgia wspinaczkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz