[fot. D. Kaszlikowski]
Wszystko zaczęło się od tego zdjęcia.
Gdy pierwszy raz przyszedłem na Kotłownię już chyba wisiało na ścianie wyrwane z „Gór”.
„Paweł Wyrwa na drodze Powitanie Wiosny (VI.5+/6) - czego gorąco wam życzymy.” Sześć pięć plus na sześć – to brzmi groźnie. Tylko co to za cieć z blond grzywą.
Trzy lata później, kiedy siedząc z Bogdanem w redakcji Magazynu Górskiego dumaliśmy gdzie tu pojechać na wspin i znaleźliśmy ogłoszenie „dwa miejsca na Franken”, z doniesień prasowych już dobrze wiedziałem kto to.
Parkując w Mariental'u słowami „no to teraz zacznie się impreza” powitał nas właśnie Paweł. To były jego ostatnie długie wakacje przed rozpoczęciem tzw. „poważnego życia”. Tak rozpoczął się miesiąc zabawy i ostrego wspinania. Paweł jak nikt inny potrafił znaleźć idealną równowagę pomiędzy imprezą, a napinką sportową.
Jeździłem w skały z najprzeróżniejszymi ludźmi, ale to właśnie ekipa z Opola stała się „moją” ekipą. Trudno o gorszy wybór. Odległość 500 kilometrów to spora przeszkoda, ale nie sposób policzyć wspólnie spędzonych z „Zenkiem” tygodni na Franken, ilości imprez w Krakowie, dni na Kołoczku czy pod Okiennikiem. Całe to moje wspinanie wyglądało by całkowicie inaczej gdyby nie on.
Teraz zostały tylko wciąż niepokonane przez nikogo więcej jego drogi, setki zdjęć na moim kompie i jeszcze więcej wspaniałych wspomnień.
"Pasja Życia" VI.5+/6, Kobylany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz