wtorek, 22 czerwca 2010

Saladryci


No i stało się ... zostałem siłą zmuszony do zrobienia zdjęć kotletowych. Ania tak długo mnie męczyła, aż w końcu musiałem się złamać i ustąpić.



Dzień 19 czerwca stanie się od teraz dniem pamięci prostytuowania się przy robieniu zdjęć ślubnych ;) Choć Ani i Konradowi na pewno będzie się z czym innych kojarzyć ... w sumie mi też.
Ślub sympatyczny w bardzo klimatycznym kościółku, wesele rewelka, ale jak przystało na uzależnionych od wspinactwa, nie moglo zabraknąć kamyków. W niedzielę planowaliśmy jakiś plener, ale rewelacyjna pogoda wprost zmuszała do ruszenia się w skałki. Załadowaliśmy się więc do auta z trzema crashami, gajerkiem i suknią ślubną i ruszyliśmy na czeski Bor.











Ślubniaki ślubniakami, ale trzeba było się też coś na poważnie powspinać :)









Brak komentarzy: